Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/167

Ta strona została przepisana.

stały altany, przybrane pstrą materją, pełne widzów, a w zgiełkliwym ścisku ulicznym zdołali z trudem jeno utrzymać porządek żandarmi. Krążyła nawet pogłoska, że sam papież patrzy, przebrany po cywilnemu, z okna karety, stojącej na rogu ulicy San Giacomo, ale wielu twierdziło, że jest to jeno wysoki urzędnik papieski.
Jak okiem sięgnąć, całe corso zalane było ukostjumowanymi, a rzucanie kwiatami ustało zupełnie. Na czele pochodu niesiono odlew gipsowy głowy Zeusa z Otrikoli, a za nim sunęła otwarta trumna, świeżo odkopana, otoczona dziećmi z psiemi skórami na plecach i wieńcami fiołków we włosach, zresztą nagiemi zupełnie. Uderzały w małe, jednostrunne, złocone liry, ale instrumenty były strojone w akord, który rozbrzmiewał niezmiennie w takt stąpań malców. Za niemi sunęły najróżniejsze stroje wszystkich stuleci, jak je niosła fala instynktu piękna. Niesiono lutnie, miecze, drągi pinjowe, laski pielgrzymie, a w całym korowodzie wrzało życie i ruch panował wielki. Najstarsze rody miasta wypożyczyły relikwie rodzinne, baldachimy, pióropusze, lektyki, ciężkie karoce przodków, oraz owalne, długie i obładowane owocami naczynia cynowe, a wesele rozbrzmiewało wszędy, gdzie padło spojrzenie.
Ośmiu dorosłych mężczyzn, w samych jeno długowłosych, psich skórach, niosło podest z białem karłem o krągłem oparciu, a na niem siedziała dwudziestoletnia wieśniaczka ze skrzyżowanemi nogami i łokciami na poręczach, okryta na biodrach jeno psią skórą. Skóra ta sięgała pod samą pierś, ale nie zakrywała kolan i spięta była w pasie rzemieniem ze złoconej skóry. Na ogorzałe ramiona i silnie zaryso-