Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/190

Ta strona została przepisana.

To Duch epoki, w koszuli Jaegera,
Ale, zaprawdę... nie zna on litości!
Ku wam też okiem prostaka spoziera,
Strzaska Watykan lecz i wasze kości!

Na te słowa papieża zerwał się Hans Alienus, siedzący w kolumnadzie i zawołał:

Taka to będzie przyszłość, ale czyja?
Żali piwosza, żali marzeń zwidu,
Tych marmurowych postaci bez wstydu,
Tych kształtów piękna, co niby wołanie
Zaświatów, wiedzie nas po oceanie.
Dalej, piwoszu, powstań i daj rękę!
Tyś prawdą czasu, kłamstwem dnia, co spłynie,
Jako deszcz jesteś, co żyźni pustynię,
Jako wół ciężki, co wóz wolno toczy.
I za to moją oto przyjm podziękę,
Ale wiedz, iże twoje liche oczy
Nie widzą dali, którą los zasieje
Nasieniem owych kształtów marmurowych,
Nie widzisz tworów, jakie niosą dzieje!
———————————
Zresztą nie kamień ów, nie zimne głazy,
Nie to, co stworzył człowiek w szczytnym trudzie,
Nie to mi bliskie, ale żywi ludzie,
Ale to piękno, które każdy ziści,
Jeżeli zechce w pogodzie i jaśni,
Wolen ślepoty, gniewu, nienawiści
Zechce, by piękni byli bliźni właśni.