Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/21

Ta strona została przepisana.

Los, który tylko sposobności czeka
Wybrał z nas wszystkich... Alienusa Hansa!

Hans Alienus spozierał roztargniony. Gdy jednak skończył mówić przyjaciel, zerwał się... pytający wzrok utkwił w przestrzeni, oczy mu rozbłysły i zawołał:

 — Hej, przyjaciele, poradźcież mi, proszę,
Skąd wziąć mam model do mego „człowieka“?
Mężczyzna, dziecko czy piękna niewiasta,
Ideał owy ziściż choć potrosze?
Innyby sobie nie robił nic z tego,
Wyrzezał postać świętego i basta,
Tak jako mówisz, przezacny kolego.
Ale ten projekt rzucony szczęśliwie
Taką powagą mnie przejął do głębi,
Że aż się drżeniu wewnętrznemu dziwię.
———————————
Czyliż sądzicie, że już średnie wieki
Przed nową erą uciekły do grobu?
W każdym z nas żyją, w każdym z nas, u licha!
Ujść im, zaprawdę, nie widzę sposobu!
Niby statua sędziwego mnicha,
Gdzieś z kolońskiego wydobyta tumu,
Co brwi zmarszczone ma i butę w twarzy...
Każdemu przeszłość marzy się i marzy,
Śnimy baśń starą w epoce rozumu.
Więc, chociaż słabi, życie wiedziem podłe,
Rzeźbić „człowieka“ chcę na naszą modłę.
Choć każdy dziwak i każdy straceniec,
Dziś za wielkiego uchodzi na świecie,