Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/210

Ta strona została przepisana.
I.
HADES.

Żar południa prażył skalne wąwozy, któremi wędrował Hans Alienus ku samotności.
Znurzyła go daleka droga, czoło mu ogorzało, wyrosły długie włosy, niby kobiecie, pół jeno miał flaszki wody, a nie słyszał innego odgłosu prócz skrzypienia piasku pod własną stopą, oraz cichego szmeru muszelek na pielgrzymim płaszczu.
Nie było tu roślin, ni wody, a słup dymu nie świadczył o pobliżu władcy ognia, człowieka. Wędrowca otaczały jeno chaotycznie porozrzucane, żółte bloki skalne, a na ścieżkach piaskowych, biegnących w dale bezkreśne, nie widniał ślad podkowy, ni pazura dzikiego zwierza.
Alienus obejrzał się badawczo i zobaczył nakoniec, pośród dwu kamieni, na ziemi deskę drewnianą, z dużym pierścieniem żelaznym, na której widniał napis:

Tędy umarli idą w przeszłość świata,
W krąg życia, który objęła zatrata.

Stał przez chwilę ogarnięty wahaniem. Otwarł flaszkę i spojrzał pożądliwie na wodę, gdyż cierpiał