Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/223

Ta strona została przepisana.

Hans Alienus wyszedł z ukrycia, a Abu-Rasak ujął go za ramię i powiedział:
— Oddając ci bez zapłaty wszystkie trzy córki, stawiam warunek, byś poślubił również ich matkę. Jest stara i nie chcę jej zostawić bez zaopatrzenia. Służyła mi długo i wiernie.
Wzruszony, krzątał się przy warsztacie i mówił dalej:
— Nie patrz na mnie zpodełba z powodu, że mam jedną tylko, jedyną żonę, choć jestem stary. Uczyniłem to przez oszczędność, chociaż rozumiem, iż plami mnie ta sprawa. Kobieta kocha krótko i obojętnieje rychło, jakżeby tedy mogła odwzajemnić godnie uczucia mężczyzny! Marduk, bóg, przeznaczył mężczyznę na podarek kilku naraz kobietom. Serce jego bije mocniej i jeśli zaślubia w piętnastu latach piętnastolatkę, to w latach trzydziestu jest młody, ona zaś stara. Staje się smutny i budzi w innych wstręt. Jednocześnie ogarnia go uczucie niemęskie, jakaś zniewieściałość, zaś ulicznicy pokazują go sobie palcami. Nieraz wstyd mi było, że jestem takim biednym głupcem. Kogóżby nie zmieszało, gdy zapytany, ile ma żon, musi odpowiedzieć, że jedną tylko i to starą. Prawdę mówiąc, nieraz kryłem prawdę i celem uniknięcia wzgardy, przyznawałem się do kilku. Wszystkiemu, mój drogi, winno ubóstwo!
Hans Alienus zadeptał tlejący jeszcze węgiel i usiadł przy warsztacie, by pomagać starcowi.
— Ile razy spotkam — podjął Abu-Rasak — człowieka o wstrętnej powierzchowności i płochliwem spojrzeniu, który unika ludzi i przesiaduje w domu, powiadam sobie: człowiek ten ma jedną tylko żonę!