Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/225

Ta strona została przepisana.

Najmłodsza, Ahirab, była smukła, poważna, miała ostre rysy i błękitnawo bladą cerę. Śmiała się z tego jeno, co drugim sprawiało przykrość, śmiech jej był lodowaty, przenikliwy, i błyskała przytem okrutnie oczyma. Miała w sobie coś dzikiego, złowrogiego, tak że, idąc o zachodzie po stoku wzgórza z ociekającemi czerwienią pasmami przędzy, wyglądała niby anioł mordu. Będąc czasem sam na sam z cudzoziemskim rzeźbiarzem, przemawiała gwałtownie, namiętnie i olśniewała go wielkiemi, ponuremi oczyma, za zbliżeniem się jednak sióstr przybierała pozory chłodu i obracała się doń plecami.
Pewnego wieczora schwytał płaską, podłużną rybę i podał ją jej, gdy stanęli u stągwi. W jednej chwili wpadła w taki gniew, że chwyciła powalanemi farbą dłońmi siekierę, leżącą na ziemi, i potrząsając nią oraz odtrącając stopą rybę, krzyknęła:
— Jak śmiesz dawać mi nieczyste zwierzę!
Wyrwał jej siekierę i szepnął, że da jej nierównie lepsze rzeczy, gdy tylko ojciec zakończy życie, poczem obiecał, iż zaczną sobie żyć wesoło i dostatnio.
— Nie myślę dzielić się z innemi! — odparła. — Chcę widzieć tutaj, pod mą stopą, kark twój!
Wskazała swą stopę i tupnęła w glinianą podłogę.
Siostry ogarnął strach i udały, że nie słyszą, mimo, iż stały tuż obok, przy drugiej stągwi.
Czasem, po pracy całodziennej, szedł starzec, rzeźki i rozmowny na wzgórza, by zobaczyć swe trzody. W młodości odbył wędrówkę z kobietami swemi, oraz pięciu wielbłądami, które niosły tkane maty, przez Arabję i dolinę Nilu. Podczas podróży przyszły na świat dwie jego córki, stąd też najmłodsza miała imię obce, nieznane przedtem w Babilonie.