Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/236

Ta strona została przepisana.

Siedem dziewic znikło za kotarą, słoniącą wnętrze świątyni, gdzie stał również, przykryty oponą posąg bóstwa, i po chwili wróciły zziajane, wlokąc z trudem dużą skrzynię z drzewa santałowego. Otwarto ją, Hans Alienus postawił prawą stopę na karku arcykapłana, a potem zdjęto zeń szaty pielgrzymie i dano słoniący szyję kolet z niegarbowanej skóry. Nałożono potem przecudnie cyzelowane nagolenniki z ciemnego srebra, opasano pierś jego pancerzem, pośrodku którego widniało wykrzywione ludzkie oblicze, z szmaragdowemi oczyma, zaś na przedramię i przegub ręki włożono złote obręcze, od starości pokryte sinemi plamami, a zdobne w lśniące węże i festony liści palmowych. Nakoniec, wdziano mu na nogi półdługie buty ze złotogłowiu, o miękkich podeszwach skórzanych, a na głowę kończysty hełm, podobny do ula, upstrzony pszczołami z łyskliwych klejnotów. W ul taki nauczył ongiś wieśniaków zbierać miód wędrowny bóg, Dionizos.
Gdy ukończono przystrajanie, Hans Alienus przemówił ponownie do ludu:
— Bracia! Długa walka o piękno, o szlachetne kształty ciała, amfory, dywany, sfinksy i wspaniałe gmachy uczyniła was, z dzikusów, ludźmi kultury, ale nie zaniedbujcie przezto sztuki bawienia się. Wierzcież mi... słynni mężczyźni i kobiety, których nazwiska widnieją na ścianach tej świątyni, bawili się,... bawili z promienną swawolą, o której wy, mieszczuchy dobroduszne, przybliżonego nawet nie macie wyobrażenia. Zabawa ich dochodziła do szału upojenia! Igrali z dolą świata, rzucali sobie tronami i ludami, a w chwilach pijanego zuchwalstwa palili i mordowali z fantazji. Świat współczesny zawdzięcza im