Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/237

Ta strona została przepisana.

bezcenne, rzeźwe godziny niepokoju, radosne wieczory po dniach spędzonych w grozie niebezpieczeństwa, oraz bezmiar żywej radości i cierpkiego, aromatycznego strachu. W setki setek lat poźniej siadywali ludzie pospołu i przeżywali przepiękne godziny drżączki, jaką budziło w nich opowiadanie przygód i kolei życia tych ludzi. Jeśli atoli raduje nas słuchanie o tej zabawie, ileż więcej dałaby nam zabawa sama! Pastuszek, pilnujący na wzgórzu trzody ojca swego, spogląda na wielkie miasto i uczuwa pragnienie, by zostać jego królem, posiąść rozliczne, piękne zamki i dużo kobiet. O ile ma lotny umysł i zwinne ciało, potrafi sobie urządzić tę zabawkę. Nie powiedzie mu się może... w takim razie przybitą zostanie na bramie ścięta jego głowa. I cóż stąd. Utrata głowy, to bezbolesna, cudowna śmierć z bajki, dająca pole do rozwinięcia najrozmaitszych zdolności ducha, siły i odporności. Stokroć gorszą jest śmierć mieszczucha na łożu boleści, wśród szpecących i poniżających mąk choroby. Zacznijmyż tedy zabawę, jakiej nie zapisały dotąd chyba roczniki dziejów!
Chciał mówić dłużej jeszcze, ale nie mógł przekrzyczeć ogólnego rozgwaru. Nawet stojący najbliżej widzieli jeno ruszające się usta jego, słów zaś nie słyszeli.
Z domów i hal wleczono broń i rynsztunek wszelaki. Czyszczono sztukę po sztuce, sławiąc wszystko, lub ganiąc w przesadnych wyrazach. Przyprowadzono małe, żółte koniki, o przystrzyżonych grzywach. Ładowano na oporne, mruczące wielbłądy zapasy jadła, a na muły wiklinę i skóry, potrzebne dla budowy statków, mających przewieźć, przez tamujące drogę rzeki, całą tę, nagle zebraną, z ulic Babilonu wyrosłą