Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/287

Ta strona została przepisana.

znaczy ciało? To jeno wyobraźnia twoja znużyła się i zasnęła. Ten płaski dach, to podwórze na dole, te kłodziny cyprysowe i kobierce, wszystko jest obojętne i martwe dla twych oczu, gdyż, wypaliła się lampa, która świeciła temu, gdyż zagasła wyobraźnia twoja. Człowiek, to jeno zwisający płasko żagiel, który wzdyma się do czynu i pociąga za sobą ciało, gdy go napełni podmuch wyobraźni. Dostrzegasz jeno zimną powierzchnię, bezradność swoją i brak prawdziwych przyjaciół...
— Potrzebni mi są jeno wrogowie.
— Tedy obróć głowę i spójrz na dymy płonących dzielnic miasta. Zbliża się, krok za krokiem, zagłada, co pogrzebie wszystko.
Rozbłysły oczy Sardanapala i uniósł się nieco z poduszek.
— A cóż sądzisz o naszej walce o piękno? — spytał. — Czy cię przewyższyłem?
Hans Alienus podszedł na skraj dachu i dał znak. Natychmiast otwarła się, skrzypiąc w zawiasach, jedna z bram podwórza, wpuszczając pięć wielkich nosz, obciążonych najcenniejszemi skarbami, jakie zabrano z Babilonu. Widniały tu misy i dzbany kruszcowe z pękami piór pawich, kadzielnice, ogromne szarawe guzy pereł, po ziemi wlokły się naszyjniki złote, usiane błękitnemi kamieniami, na każdych zaś noszach siedział zakuty w łańcuchy młody tygrys.
Hans Alienus powiedział:
— Jakąż wartość mieć może tych kilka mis i dzbanów? Ale świeci ponad niemi lampa wyobraźni,... słyszę pukanie młoteczków pracowitych złotników, płacz biedaków, bezsenne dyszenie chciwców, szelest wytrychów złodziei, hałaśliwe okrzyki szczęśliwych