Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/301

Ta strona została przepisana.

teraz oto są jeno wizjami wyobraźni. Obowiązkiem jest naszym podnieść je na próg rzeczywistości. Świątynia, którą masz przed sobą, to wyobraźnia zaklęta w kamień. To co mamy już w ręku, to leży już na progu rzeczywistości, to spełniło swe zadanie i przekwitło.
Podszedł do widzów i wysypał brzękliwą zawartość wora do stopionego metalu. Były to misy z marynowanemi liśćmi, z owocami, wzięte ze stołu Sardanapala, naramienniki, przepaski naczelne, oraz naszyjniki, które w świątyni Babilonu zawieszały czcicielki Militty.
— Niech to złoto, — zawołał — oczyszczone z grobowego wiewu odzyska głos! Z każdem uderzeniem dzwonu woła to co ziemskie o byt ku wizjom pożądania, ku wszystkiemu, co teraz duchem jest tylko!
Stopniało złoto i srebro, ale drogie kamienie zachowały w płomieniach nawet jeszcze swe barwy, a głosy niewidzialnych istot przepłynęły w powietrzu falą, ponad wrzątkiem stopu.
Opadła mgła, a gdy zaczęło zmierzchać, dźwignięto dzwon w kształcie ludzkiej głowy, z szeroko otwartemi, wołającemi ustami.

∗             ∗

Hans Alienus patrzył w księżycowe noce na zbierającą się młódź, słuchał głębokich tonów fletni i dumał nad tem, jak szybko zniknie sam i ci wszyscy, których tysiące napotkał. Potem udał się w pustynię, by płakać samotnie.
Ogarnięty trwogą i niepewnością podążył do Jeruzalem. U bram miasta stała willa Piłata Ponckiego, gdzie z otwartego triklinium widziało się cmentarz żydowski.