Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/31

Ta strona została skorygowana.

bramy bronzowej pokazał się, przemycony tu, kraciasty woreczek z dominem.
Poprzez jednostajny szelest nawalnego deszczu doleciał odgłos kroków i turkot kół. Na piętrze, w sala dei paramenti ubierano Ojca Świętego w paradny strój pontyfikalny. Zarzucono mu koronkową komżę na sięgającą stóp szatę złoto i srebrnolitą, a przygięte starczo ramiona okryto ciemnoponsową fałdzistą, bogato złotem haftowaną peleryną, spiętą na piersi wielką brylantową agrafą, która za każdym ruchem rzucała snopy iskier. Ponad małą, zwiędłą twarzą wznosiła się potrójna, lśniąca tiara.
Był to pan zamku duchów, sam widziadło przeszłości, który, występując z ukrycia, wywodził wraz z sobą świtę widziadlaną, z omroku, na chwilę.
Obok papieża kroczył kardynał, niosąc koronkową chustę. Gdy weszli do sala ducale, zajął Ojciec Święty miejsce w sedia gestatoria, tronie wspaniałym, zdobnym w złote ornamenty i purpurowy aksamit, który palfrenierzy podnieśli zwolna na okrytych aksamitem drągach. Pończochy i jedwabne żaboty tych ostatnich, oraz karmazynowe uniformy jaśniały przepychem haftowanych kwiatów georginij i kamelij, a wszystkie te upojne barwy zamarłych stuleci płynęły falą wokół sunącego zwolna tronu. Przed nim niesiono wysoki krzyż, otoczony jasnożółtemi świecami woskowemi, a poza ostrokończystemi mitrami sterczały, ponad ramionami okrytych zbroją żołnierzy, ostre miecze, w zielonawem świetle, płynącem przez stare szyby. W korowodzie tym nie brakło żadnej barwy, od nieokreślonego migotania kropel rosy, aż do żaru ciemno szkarłatnej piwonji. Fiołki i heljotropy odnaleźć można było w sutannach fun-