Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/310

Ta strona została przepisana.
IX.
LIRA.

Ziemia zasnęła, a w ogrodzie nieśmiertelnych, rozwarły różowe kielichy wieczorne chmury. W szarawych już falach morza migotało odbicie gwiazdy wieczornej, a pogłos dalekiego chóru szedł po wodzie.
Hans Alienus zszedł pomiędzy skały wybrzeża, rozciekawiony i pociągnięty śpiewem. Kamienie mokre były, a okrywały je sinawe muszle i długa trawa morska, pozostawiona przez odpływ. Czekał tu nań otwarty statek, z masztem w wieńcu z oleandrowych gałęzi, o żaglu jedwabnym, koloru purpury. Wzdłuż obu burtów stały szeregi biało ubranych kobiet z rozpuszczonemi włosami. Śpiewały z nut, trzymanych w dłoni. Na dziobie widniała głowa Zeusa z Otrikoli, zwrócona ku statkowi, przysłoniona tkaniną, przez którą jednak przeświecały rysy twarzy. Na ławie u steru leżał mały przedmiot, również owinięty.
— Dokądże mnie wiedziecie? — spytał Hans Alienus.
Nie przestając śpiewać, wskazały skromne kobiety ku zachodowi, gdzie leżała Hellada i Rzym.
Ujrzawszy to, wstąpił wraz z Tuklatem na statek, podszedł do głowy Zeusa i objął ją oburącz. Palce