Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/312

Ta strona została przepisana.

choroby. Krajobraz przyjął dlań zaraz dostojniejszą postać, mógł patrzyć we wszystko, jakby było ze szkła, i przeczuwał myśl twórczą tam, gdzie przed chwilą dostrzegał jeno mokre skały i chybotliwe fale. Drżący i wyczerpany opadł wkońcu na ławę i nie wiedział, że został wysłuchany przez ducha liry, że niewiasty śpiewać przestały, nadsłuchując słów jego i spoglądając w noc jego oczyma.
Zbudził się, zdumiony oklaskami oraz właściwością liry, zerwał osłonę i jął bacznie oglądać instrument. Przytem wszczął z niewiastami spór na temat różnych rodzajów poezji. Rogi liry były nadwerężone, skutkiem używania, zaś na obciągniętym skórą szyldkretowem pokryciu, widniały wypisane imiona greckiemi głoskami: Homera, Pindara, Safony i innych wiele.
— Pieśń twą — powiedziała surowo niewiasta — zacząłeś od słów:
O Zeusie, rozrzutniku, napełniłeś purpurowem winem morze, ale nie zdolen jesteś wskrzesić dnia, co przeminął. Mrok się czyni wokół...
— Nie jestem zadowolony — odparł — ze słów: Mrok się czyni wokół... Są one prostackie i płytkie, należy je tedy opuścić, by nie psuły całości. Przypominają śmieszny brzęk oderwanych tonów, które przypadkiem uderzył muzyk, po skończeniu utworu.
Niewiasta rzekła surowo:
— Pierwszy wiersz o Zeusie rozrzutniku skradłeś bezwiednie Homerowi, drugi o morzu, Pindarowi, trzeci zaś i czwarty, o przeminionym dniu, Safonie. Wreszcie ostatnie słowa, które psują całość, to twój własny twór.