Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/322

Ta strona została przepisana.

poruszała wprawnie długiemi palcami, unikając starannie nadymania policzków, by nie zeszpecić wyrazu swej twarzy.
Hans Alienus natrafił niebawem na czeredę hałaśliwych pretorjanów, którzy go, na samym środku Subury, wsadzili na grzbiet schwytanego centaura. Potwór rżał i stawał dęba, ale gdy mu dano garść bobu z worka, uspokoił się i żołnierze poprowadzili go dalej. Za chwilę osłonięto biały płaszcz Hansa szatą purpurową, haftowaną w złote palmy i gwiazdy, wziętą ze świątyni Jowisza kapitolińskiego. Dano mu w rękę berło z kości słoniowej, z odłamanym orłem, atoli nikt mu nie uwił laurowego wieńca na głowę, na której tkwił dotąd stary, zwiędły wieniec mirtowy. Obok niego kroczył Tuklat Nirgal, niosąc oburącz głowę z Otrikoli, zdjętą z przedniego maszta łodzi. Pod pachą miał swe miecze, pod drugą lance, których końce wlokły się po kamieniach. Ulicznicy skakali wkoło niego, śmiejąc się, nucąc szydercze piosenki, lub skubiąc lwią skórę, zaś jego budzące grozę ciało drżało od gniewu.

Świątynia stała otworem, na ołtarzach dymiło kadzidło i wiedziono bydło ofiarne o złoconych rogach i zawiązanych oczach. Hans Alienus wiedział, że od dnia tego posąg jego znajdzie się w każdej kaplicy domowej, a rylec i dłuto rozpowszechni po połowicy świata i uwieczni w kamieniu, lub ołowiu te słowa:

ALIENUS AUGUSTUS
DOMINUS et DEUS.

W pałacu czekała nań wspaniała uczta, ale baczni dworacy zauważyli, że zmarszczka jego opalonego