zarząd domu przyrodniego brata, podjął wraz ze znajomymi starania, by doprowadzić do zgody. Twierdził, że matka przewraca się w grobie wobec oziębłości ojca dla własnego dziecka. Samotnik podchwycił ten frazes i używał go odtąd w sposób sarkastyczny, ile razy wspomniano o Hansie. Twierdził, że gdy tylko któryś z zasiadających do stołu nie nazwie Hansa genjuszem, to matka zaraz zaczyna przewracać się w grobie. Wkońcu zapewnił Didricka, że jego ciągłe napomykania o synu i oziębłości ojca zmuszają matkę do obracania się w grobie, niby koło.
Teraz siedział u stolika i kładł dalej „trzynastkę”, nie objawiając chęci przerwania milczenia.
Dopiero po kwadransie spojrzał, obrócił głowę i rzekł:
— Gazeta leży na stole, może przeczytasz?
— Dziękuję, nie jestem obeznany z kwestjami bieżącemi! — odparł spokojnie i wyszedł z pokoju.
Przez ten czas chodził wuj Didrick niespokojnie pod drzwiami żółtego gabinetu. Nie zadał pytania i milczał długo. Potem jął mówić o rzeczach postronnych, gospodarstwie rolnem, cenach masła i śmiał się z własnych dowcipów.
Po wieczerzy wziął się do swego haftu i gdy przyniesiono poncz, długo szukał tematu rozmowy.
Wkońcu przygnębiony milczeniem zaczął w te słowa:
— Czemużto jednak musieliśmy obaj zostać starymi kawalerami? Ha, mogło nam się przydarzyć coś gorszego. Żonaci muszą, gdy są zaproszeni, wchodzić do pokoju razem, na ulicy też kroczą razem, niby skuci z sobą galernicy. Czyż istnieje w świecie para małżonków, nie budząca wrażenia komicznego? Nic takiego nie widziałem w życiu! Wystarczy zdjąć wieniec mirtowy i welon, oraz usunąwszy całą mistykę,
Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/378
Ta strona została przepisana.