— Więc do tego doszło, — pomyślał — że służący wyraża się urągliwie o mym synu, chcąc mi się przypochlebić!
Milczał uporczywie.
Wszedłszy przed południem do pokoju, zastał Hans ojca w fotelu, czytającego przez okulary niemiecką książkę z wielu rycinami szkieletów i czaszek zwierzęcych.
Spojrzał, skinął głową i położył palec na doczytanym wierszu, by nie zmylić lektury.
— To dziwna wędka — zauważył Hans, stając przed rybackiemi przyborami.
— Tak, w istocie, a obok stoi wędzisko i kołowrotek do zwijania.
— Rybołóstwo, to nudna zabawa!
— Być może, że nudzi ona tego, kto musi przewędrować pół świata poto, by się samym sobą nie znudzić. Ja natomiast czuję wielką przykrość z powodu, że nie mogę już siedzieć w łódce i słuchać szumu wody. Od roku przeszło nie zarzuciłem gruntówki i nie brałem do ręki wędek moich. Nie patrz na tę wędkę tam, jest staromodna, ma za wielkie zwijadło, dziś mamy już o wiele lepsze konstrukcje. Wszystko tak się szybko rozwija, że człowiek, siedzący w kącie na wsi, musi zostać w tyle. Niewiadomo wkońcu, co jest mądre, lub głupie, dobre, lub złe. Jeden tylko wuj Didrick powiada zawsze, ile razy dysputujemy poważnie, że czuje sam po sobie, co jest prawdą, a co kłamstwem.
Ojciec spojrzał na syna i przybrał pogodniejszy wyraz, zauważywszy, że uśmiechnął się na wzmiankę o wuju Didricku.
— Podróżowałeś długo po świecie, — rzekł — nie wiesz tedy, jak pewni są mieszkańcy wsi w po-
Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/382
Ta strona została przepisana.