Ta strona została przepisana.
— To prawda! — przyznawał ojciec. — Tylko za dużo teraz ludzi na świecie. Powinno być nas jeno dwu, a wkońcu jeszcze wuj Didrick, bo zacna to dusza.
Ojciec i syn, kroczący przez całe życie odrębnemi drogami, dwaj pustelnicy poprzyjaźnili się na starość, nie mogąc godziny wytrzymać bez siebie. Przyjaźń ich była niby cichy wieczór letni, kiedy to wracają do domu pragnienia i myśli, które, żądne przygód i szydercze, wybiegły rano, i rozkładają przed drzwiami w cieniu drzew zdobycz swoją.