Hans spalił zwłoki ojca, potem zaś zaciążyła nad nim ponownie samotność, z całym swym majestatem i grozą. Jadał sam, bez gości i krewnych, gdyż nawet wuj Didrick wyjechał z posiadłości i osiadł na starość w małem miasteczku.
Zegar w żółtym gabinecie wydzwaniał, jak poprzód, godziny i płynęły lata. Hans uczuwał już ich brzemię, nie mogąc dać się unieść dawnej chętce wędrowania, siedział w domu i z trudem jeno powłóczył nogami. Elastyczność gasła wraz z upadaniem pożądań, zaś smutek wychylał coraz to częściej głowę ze smutnych lasów okolicznych i podsycał do wzrostu zaródź melancholji, odziedziczonej po ojcu, a zwalczanej tak usilnie przezeń w ciągu całego życia.
— Sardanapal pozazdrości mi mego wełnianego kaftana! — mawiał sobie. — Jak Epikur chcę iść z Zeusem w zawody co do szczęśliwości. Wszakże nic nie mam prócz chleba i wody. Jeśli nie zdołam iść za pożądaniem życia, to mogę je w razie potrzeby skreślić poprostu.
Najdziwniejsze krążyły pogłoski o jego sposobie uprawiania roli w sobotnie wieczory, kiedy wyrobnicy
Strona:Verner von Heidenstam-Hans Alienus.djvu/415
Ta strona została przepisana.
V.
SAMOTNOŚĆ.