Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Bunt Martineza.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.
HUMOR AMERYKAŃSKI


— Czy mąż pani znalazł wreszcie zajęcie, pani Smith?
— Stałej posady nie ma. Ale dostał robotę sezonową. Będzie sprzedawał zakopcone szkiełka podczas zaćmień słonecznych.


— Kto to jest prorok, tatusiu?
— Prorok, synu był to człowiek, który przepowiadał przyszłość i nie brał za to pieniędzy.


— Hotel, który teraz burzą na Broadwayu — opowiadał mi pewien staruszek — pamiętam z lat dawnych. Wisiały w nim wówczas dwa plakaty:
Nie wolno palić opjum w windzie!
i
Szanowni goście obowiązani są grzebać na własny koszt nieboszczyków, do których śmierci się przyczynili.


Nie umiemy już pisać listów od czasu, kiedy wynaleziono maszynę do pisania.
Nie umiemy prowadzić rozmowy od czasu kiedy istnieje telefon.
Kino oduczyło nas od czytania książek.
Przez pewien czas umieliśmy jeszcze słuchać... Ale wynaleziono radjo. Dziś człowiek nie może się porozumieć z samym sobą, bo nie słyszy nawet tego, co myśli... („Lite“)