Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Gabrjel Luna.djvu/188

Ta strona została przepisana.

rodu dotknęła choroba, organizm, w łonie którego łączyli się Arabowie, Żydzi i chrześcijanie. Masz rację, Don Antolinie, niedarmo nazwano tych królów „katolickimi“. Izabelli w jej kobiecym fanatyzmie spieszno było zaprowadzić Inkwizycję.
Zgasło światło wiedzy w meczecie i synagodze; księgi rzucone zostały w zapomniany kąt klasztoru chrześcijańskiego. Nadeszła godzina modlitwy, zamiast godziny nauki. Myśl Hiszpanów usuwa się w cień, drży z zimna i samotności, wreszcie umiera. Odtąd nauka staje się drogą, prowadzącą na stos.
Wkrótce później nastąpiła nowa klęska i hańba — wygnanie z Hiszpanji Żydów, tak nawskroś przejętych duchem naszego kraju, tak miłujących naszą ziemię, że jeszcze dziś Żydzi ci, rozpierzchnięci po brzegach Dunaju i Bosforu, opłakują w starym, kastylijiskim języku utraconą ojczyznę:

„Perdimos la bella Sión,
Perdimos también Espańa
Nido de consolación“.[1]

Naród, który dał nauce Majmonidesa, który podtrzymywał przemysł i handel Hiszpanji, musiał opuścić królestwo. Hiszpanja, złudzona faktem swej cudownej żywotności, wyobraziła sobie, że nie odczuje z tego powodu najmniejszej straty... i otworzyła sobie żyły, byle tylko zadowolić rodzący się fanatyzm.

Nastąpiło to, co autor nowożytny nazwałby wprowadzeniem obcego ustroju do naszego organizmu narodowego. Austrja zapanowała u nas, a kraj, straciwszy swój narodowy charakter, umierać zaczął powoli.

  1. Utraciliśmy piękny Sion
    Utraciliśmy także Hiszpanję,
    Gniazdo (ziemię) ukojenia.