— Gabrjelu — zaprotestował stary ksiądz — to, co mówisz, jest absurdem. Prawdziwa Hiszpanja zaczęła się od epoki króla-cesarza i zyskała pełnię rozwoju i chwały za Filipa II. Jest to prawdziwa Hiszpanja, która powinna służyć nam za przykład i wzór do naśladowania.
— Nie, prawdziwą Hiszpanją Hiszpanów, bez domieszki obcych wpływów, była ta Hiszpanja, w której chrześcijanie łączyli się z Maurami i z Żydami, w której panowała swoboda wyznania, gdzie rozwijał się przemysł i rolnictwo, gdzie zaprowadzono wolne gminy miejskie. Ta Hiszpanja zginęła bezpowrotnie. Miejsce jej zajęła Hiszpanja teutońska, krzyżacka, flamandzka, prawdziwa kolonja Niemiec, zaciągnięta, jak najemny żołdak, pod cudzoziemskie sztandary, wyczerpująca swe siły w imprezach i hazardach, pozbawionych dla niej jakiegokolwiek interesu, rozlewająca krew i marnotrawiąca złoto dla sprawy świętego Cesarstwa Rzymskiego.
Zdaję sobie sprawę, że cesarz mógł wywierać urok na ludzi, uwielbiających przeszłość. Karol V był wielkim człowiekiem! Waleczny rycerz, zręczny polityk, człowiek wesoło używający życia, niby pierwszy lepszy stołeczny galant! Lubił pić i uganiać się za kobietami! Nie było w nim jednak nic z Hiszpana. Dziedzictwo po matce cenił tylko, jako źródło dochodów. Od tego czasu Hiszpanja stała się sługą germanizmu. Gotowa była na każde zawołanie powoływać swych ludzi pod broń, pokrywać pożyczki i płacić podatki.
W niespełna sto lat północ pochłonęła całkowicie bujne życie, jakie w ciągu wieków zaszczepiła na naszej ziemi kultura hiszpańsko-arabska. Zginął
Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Gabrjel Luna.djvu/189
Ta strona została przepisana.