Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Gabrjel Luna.djvu/19

Ta strona została przepisana.

organicznej pracy“. Ci „odrodziciele” tkwią nietylko w rzeczy niezmiennej i odwiecznej — rasie — ale i w narodzie, w jego dziejach, polityce, w jego zewnętrznych przemianach. Każdy, od Unamuna poczynając, na Baroja, Ibanezie, czy Azorinie kończąc, jest nietylko powieściopisarzem lub poetą, lecz tak że historjozofem. Bada, stawia diagnozę i zaleca takie, czy inne środki zaradcze. Powieści Baroja np. robią wrażenie kliniki, w której autor ostrym lancetem przecina ropiejące wrzody. Bez poznania historji, rzucającej snop światła na ducha dziejów, zrozumienie współczesnej literatury hiszpańskiej jest niemożliwe. Bohater powieści Pio Baroja: „Jarmark Głupców“, Quentin Garcia Roales, mówi, że, gdyby żył za czasów Napoleona, on, Hiszpan, walczyłby przeciwko Hiszpanji. „Co za rozkosz byłaby wkraczać do tych miast, obwarowanych szańcami przesądów, zrównywać z ziemią klasztory, wycinać w pień mnichów i mniszki” — bohater powieści Ibaneza: „Katedra”, Gabrjel Luna z pilnego alumna seminarjuim przekształca się w anarchistę i w VII rozdziale powieści wypowiada swe polityczne credo, będące echem poglądów wielkiego odłam u liberalnych pisarzy i myślicieli. Tych „gryzących sercem” patrjotów zrozumiemy dopiero, gdy pójdziemy szlakiem duszy hiszpańskiej, w jej wiekowej tragedji.

Hiszpanja wynurzała się młoda i silna z bujnych wieków średniowiecza. Przez cieśninę Gibraltarską wkraczał do Europy zwycięski Wschód, niosąc ze sobą wielkie tradycje Hindusów, Persów i Żydów.
Gromadzono materjały, potrzebne do budowy