Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Gabrjel Luna.djvu/250

Ta strona została przepisana.

święcali swoje rodziny, aby ocalić to, co nazywali czystością duszy.
Możesz mi wierzyć: prawdziwych świętych tutaj niema, są tylko ludzie, tylko ludzie. Nie należy żałować, że się poszło za porywem serca. Bóg stworzył nas na obraz i podobieństwo swoje i nie nadarmo dał nam uczucia rodzinne. Reszta, jak celibat, czy czystość cielesna, jest wymyślona przez księży dla odróżnienia siebie od innych ludzi. Ale ty, Don Sebastjanie, bądź człowiekiem, a im bardziej nim będziesz, tem się lepszym staniesz i chętniej przyjmie cię Bóg do swojej chwały!

IX.

W kilka dni po święcie Bożego Ciała don Antolin zbliżył się do Gabrjela i z uśmiechem na ustach przemówił do niego tonem łaskawie protekcjonalnym:
— Myślałem o tobie całą noc. Współczuję ci bardzo, że jesteś stale bezczynny. To ta bezczynność właśnie podsunęła ci z pewnością idee wywrotowe.
...A więc — zakończył Srebrna Rózga — może zgodziłbyś się codzień po południu schodzić wraz ze mną do katedry i pokazywać zwiedzającym Skarbiec i inne ciekawe rzeczy. Przychodzi tam wielu cudzoziemców, których pytań nie jestem w stanie zrozumieć. Ty z pewnością rozumiesz ich mowę — mówisz po francusku, po angielsku — znasz wiele języków. Gdy cudzoziemcy dowiedzą się, że mamy kogoś, kto może się z nimi rozmówić — Katedra zarobi na tem wiele. Oddasz nam wielkie usługi — i sam nic na tem nie stracisz. Będziesz miał w każ-