Rozgniewany tem natrętnem szpiegowaniem żebraków, Gabrjel oddalił się w stronę klasztoru, przechodząc przez dwie bramy, łączące się z kościołem. Drzwi „de la Presentacion“ całe z białego kamienia, cyzelowane, jak klejnot, i do cacka podobne, przedstawiały wdzięczny obraz sztuki „de la plateria“[1]. Trochę dalej ciągnęła się klatka schodowa de Tenorio[2]. Po schodach tych arcybiskupi schodzili ze swego pałacu do katedry. Mur był ozdobiony ornamentami gotyckiemi: szerokiemi tarczami i słynnym „kamieniem światła”, wąską płytą marmurów, przezroczystych jak szkło, które oświetlają schody i dla pobożnych pątników, odwiedzających katedrę, stanowią przedmiot największego podziwu.
Tuż za schodami były drzwi św. Katarzyny, czarne, pozłacane, bogate w polichromje, z zamkami i lwami, wyrzeźbionemi na stopniach schodów, i dwoma posągami proroków po obu stronach. Gabrjel usłyszał, że z wewnątrz ktoś przy drzwiach odsuwa zasuwę, oddalił się więc o kilka kroków. Był to dzwonnik, który krążył po kościele, otwierając wszystkie wejścia. Jakiś olbrzymi brytan przeleciał mimo z opuszczonym ogonem.
Później pojawiło się dwóch ludzi, otulonych w peleryny z czarnego sukna, z kapturami, nałożonemi na głowy. Dzwonnik usunął się na stronę, aby dać im wolne przejście.
— A teraz, dzień dobry, Mariano — rzekł jeden z nich, żegnając się.
— Dzień dobry i dobranoc, ponieważ idziecie spać. Niech Bóg da wam spokojny sen!
Gabrjel poznał stróżów nocnych. Zamknięci od wieczora w katedrze, wracali teraz do swych izb,