Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Gabrjel Luna.djvu/57

Ta strona została przepisana.

— I nie wyobrażaj sobie, Gabrjelu, że temu ulicznikowi brakuje chleba i że niedostatek pcha go na śliską, pochyłą drogę. Mimo to, że ma szaloną głowę, dano mu urząd perrero[1], gdy tylko ukończył dwudziesty rok życia — do urzędu tego dochodzi się zwykle po latach ciężkiej służby. Dostaje 6 reali dziennie, a ponieważ łazi bezczynnie po katedrze, więc może jeszcze zająć się turystami. Dzięki ciągłym napiwkom, zarabia więcej, niż ja! Cudzoziemcy, odwiedzający katedrę, — ekskomunikowani, traktujący nas, jak ciekawe zwierzęta, i znajdujący, że u nas wszystko jest dziwaczne i śmieszne — już zauważyli jego dorodną postać!

Anglicy zapytują się go, czy był torreadorem? A on... wstyd mi nawet mówić o tem, gdy zauważy, że ich to interesuje, zaczyna łgać, jak najęty. Trzeba ci wiedzieć, że jest bardzo mocny w pysku! Opowiada o wielkich corridach, w których przyjmował udział w Toledo, Madrycie, Cordobie i Sevilli, o pozabijanych przez siebie bykach. Ci głupcy Anglicy zapisują jego słowa w notesach. Kiedyś zdarzyło się nawet, że jakaś blondynka o dużych stopach przyszła szkicować profil tego błazna! Temu łajdakowi chodzi tylko o to, aby cudzoziemcy gładko przełknęli jego słowa i w nagrodę dali mu pesetę. Oczywiście nie zastanawi się, małpa jedna, że heretycy, powróciwszy do domu, rozgłaszają potem, że w katedrze toledańskiej, prymasowskim kościele Hiszpanów, służba kościelna składa się z torreadorów, asystujących przy nabożeństwach między jedną, a drugą corridą. Jednem słowem, zarabia więcej, niż ja, i jeszcze skarży się, że mu źle! Taki piękny urząd, takie zajęcie! Iść na czele procesyj, tuż obok wielkiego pry-

  1. Słowo pochodzi od perro — pies. Perrero, ten, który wypędza psy z kościoła.