ria, mieszkał w Kadyksie, jako regent królewski. On jeden z całej swojej rodziny pozostał w Hiszpanji, i parlamentarzyści mieli go na oku, chcąc nadać swej władzy rewolucyjnej pewien odcień dynastycznego splendoru.
Gdy kardynał po zawarciu pokoju powrócił do swej archidiecezji, Estaban ze łzami wzruszenia spojrzał na tę twarz nadąsanego dziecka, nad którą wznosiło się okrągłe i malutkie czoło.
Don Luis Maria, przyjąwszy w Madrycie swego synowca, Ferdynanda VII, powrócił do Toledo, rozczarowany i przybity na duchu. Jego towarzysze z czasów regencji znajdowali się w więzieniach, lub na wygnaniu, i jeśli kardynałowi nie przypadł w udziale ten sam los, zawdzięczał on to swojej mitrze i swemu nazwisku. Nieszczęśliwy prałat sądził, że uczynił bardzo wiele, dbając podczas wojny o ochronę interesów swojej rodziny, a oto zrobiono z niego liberała, wroga monarchji i Kościoła. Don Luis Maria nie mógł do końca życia pojąć, na czem miał polegać jego błąd, i jaką właściwie popełnił zbrodnię? Wiódł w swym pałacu smutne i samotne życie, łożąc wielkie sumy na odnawianie katedry. Po jego śmierci, w roku 1823, a więc w chwili, gdy zaczynał się okres reakcji, na krześle arcybiskupiem zasiadł Inguanzo, trybun absolutyzmu, który rozpoczął swoją karjerę w Kadyksie, atakując, jako poseł, wszystkie reformy i rzucając hasła powrotu do polityki austrjackiej, jedynie, według jego zdania, zbawiennej dla kraju.
Poczciwy ogrodnik witał z równym eutuzjazmem kardynała Bourbona, znienawidzonego przez króla, jak i królewskiego faworyta, nowego prałata.
Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Gabrjel Luna.djvu/66
Ta strona została przepisana.