Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Gabrjel Luna.djvu/82

Ta strona została przepisana.

podtrzymywane były przez kapitele, na których oset gotycki nie miał jeszcze bujnej obfitości kwitnącego stylu.
Lecz w kondygnacjach wyższych, zbudowanych dwa wieki później, okna z ich wielobarwnemi lukami miały w sobie wspaniałość sztuki, zbliżającej się już do swego apogeum.
Po dwóch krańcach transeptu widać było dowody postępu, który dokonał się podczas tych stuleci, gdy powstawała katedra. Brama Zegarowa, nazywana także Bramą de la Feria, dla swych ordynarnych rzeźb, zimna hieratycznego i ozdób, przedstawiających niezdarne sceny stworzenia świata, czyniła kontrast do bramy po przeciwnej stronie, zwanej bramą Lwów, lub de Alegrio, starszej o lat dwieście, wesołej i wspaniałej, niby wejście do pałacu, noszącej już znamiona zmysłowego zuchwalstwa Renesansowego, któremu śpieszno było zająć należne miejsce pośród sztywnej architektury chrześcijańskiej. Naga syrena, przymocowana do drzwi ogonem, służyła za kołatkę.
Katedra, cała z biało-mlecznego kamienia, dobytego z kamieniołomów, otaczających Toledo, strzelała ku górze jednym promieniem, poczynając od podstaw kolumn, a na sklepieniach kończąc. Nie było triforium, któreby przecinało arkady i obciążało nawy położonymi wyżej łukami. Tego delikatnego, miękkiego kamienia używano do ozdób architektonicznych; inny, jeszcze bardziej delikatny, służył do budowy sklepienia. Po stronie zewnętrznej skarpy i łuki, wykonane z bardzo mocnego granitu i rzucone w przestrzeń, niby mosty, stanowiły jakby tarczę świątyni, którą wieki pokryły złotą patyną i która