Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Gabrjel Luna.djvu/96

Ta strona została przepisana.

Obdartusy bez butów, z szablą na ramieniu, nazywali się „panami oficerami”!
Lecz prawdziwą przyczyną, dla której Gabrjel nie powrócił do Toledo, była chęć zdania się na fale wrażeń, chęć poznania nowych krajów i nowych obyczajów. Powrócić do katedry — znaczyło osiąść tam na stałe i zrezygnować z czynnego życia. Zasmakowawszy podczas wojny w używaniu życia, nie chciał teraz z niego wycofywać się tak nagle. Miał czas na dokończenie swych studjów. Mógł jeszcze zawsze powrócić do kapłańskiego stanu.
Pozatem umarła jego matka; zdarzenia, które zaszły po jego wyjeździe i które wprowadziły pewną zmianę w wiecznie monotonne życie Górnego Klasztoru, sprowadzały się do małżeństwa ogrodnika i zaręczyn Rózgi Srebrnej z młodą dziewczyną Pepa, naturalnie z Claverias. Sprzeciwiałoby się to wszystkim świętym tradycjom, gdyby ktoś pojął za żonę dziewczynę, mieszkającą poza katedrą. Gabrjel spędził więcej, niż rok, na leżach emigrantów. Jego wykształcenie klasyczne i sympatyczny wygląd zjednały mu życzliwość wielu ludzi, tak, iż dzięki protekcji mógł przed terminem opuścić kraj. Rozmawiał po łacinie z księżmi francuskimi, którzy z przyjemnością słuchali opowieści tego młodego teologa o wojnie. Gabrjel uczył ich jednocześnie po hiszpańsku. Przyjaciele wystarali mu się o lekcje języka hiszpańskiego w sferach bogatej burżuazji, przychylnie usposobionej do kościoła. Gdy kieszeń jego opustoszała, mógł się był zwrócić z prośbą o pomoc do pewnej księżnej-rojalistki, która zaprosiła go na parodniowy pobyt do swego zamku i przedstawiła później wojowniczego seminarzystę swemu otocze-