Gabryel zrozumiał, że słowa te pokrywały boleść głęboką i milcząc już, zaczął iść po wschodach. Podczas jego nieobecności, zaszło u brata coś ważnego: jedna z tych katastrof, które rozrywają rodziny i rozdzielają na zawsze jej członków.
Przez zakrytą galeryę, leżącą nad arkadą, weszli do górnego klasztoru, nazwanego Claverias[1]:
składał się on z czterech portyków tej samej długości, co klasztor dolny, ale portyki te były nędzne, pozbawione wszelkich ozdób. Ziemię pokrywały zniszczone, połamane cegiełki. Cztery strony, wychodzące na ogród, zamknięte były przez wąską galeryjkę, ustawioną w międzysłupiach płaskich pilastrów, które podtrzymywały dach ze zgniłych belek. Była to budowla prowizoryczna; ale od trzech wieków nie została zmieniona. Po drugiej stronie w długiej, murowanej, wybielonej wapnem ścianie, widać było drzwi i okna pokojów, zajmowanych przez sługi Kościoła, którzy z ojca na syna dziedziczyli mieszkania i obowiązki. Z poza niskich portyków tego klasztoru otwierał się widok na cztery ulice, z których każda posiadała tylko jeden rząd domów. Naprzeciwko pokojów wynosił się szereg płaskich kolumn, zakończonych baryerą, ponad którą strzelały swemi spiczastemi głowami cyprysy ogrodu. Na dachy świątyni wyglądały okna wyższego piętra: prawie wszystkie mieszkania były dwupiętrowe.
Całe rzesze zamieszkiwały Ciaverias na pozio-
- ↑ Od clave albo Have — klucz. Starożytny wyraz claverias miał zdaje się podobne znaczenie do biura, gdzie załatwiano interesy kościelne.