Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Katedra cz. 1.djvu/64

Ta strona została przepisana.

temi na biodrach, królowie Kastylii spoczywali snem wiecznym w grobowcach, na których stały ich posągi w złotej zbroi, w postawie modlącej się, z mieczami ułożonymi na boku.

Seminarzysta zatrzymywał się chętnie przed kaplicą Santjago, by przez kratę patrzeć na trzy sklepione arkady. W głębi legendarny święty, ubrany w suknie pielgrzyma, z mieczem wzniesionym, tratował niewiernych kopytami swego konia. Wielkie konchy i czerwone tarcze, oparte na srebrnych księżycach zdobiły aż pod sklepienie biel murów. Ojciec Gabryela uważał kaplicę za swoją własność: była to kaplica Lunów. Wiele osób drwiło z tej paranteli, ale on święcie wierzył, że constabl Don Alvaro i Donna Juana Pimentel jego żona, złożeni w swych olbrzymich grobowcach, byli jego przodkami. Na czterech rogach grobowego kamienia żony, klęczało czterech mnichów z żółtego marmuru i przyglądało się szlachetnej damie, leżącej w pośrodku. Grobowca nieszczęsnego konstabla strzegło czterech rycerzów z Santjago, owiniętych w płaszcze zakonne. Czuwali oni nad szczątkami wielkiego mistrza, pochowanego z odciętą głową, w kamiennej trumnie z żebrowaniem gotyckiem. Gabryel przypominał sobie opowiadanie ojca o posągu Don Alvara. Ongi posąg ten był z bronzu. Kiedy odprawiano mszę w kaplicy, w chwili Ofiarowania ukryta maszynerya podnosiła go i stawiała na klęczki aż do skończenia ofiary. Jedni utrzymywali, że królowa — katoliczka[1], wymagała zniesienia

  1. Izabella kastylska.