Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Katedra cz. 1.djvu/67

Ta strona została przepisana.

Przechodząc wzdłuż i wszerz katedrę, Gabryel podziwiał kratę wielkiego ołtarza, cudowne dzieło Villalpando, z liśćmi ze starego złota, z czerniejącemi, poplamionemi kruszczem baryerami. Plamy te pozwalały mówić żebrakom i przewodnikom, że kraty były srebrne, ale panowie kanonicy kazali je przemalować na czarno, by je uchronię od drapieżności żołnierzy Napoleońskich. W głębi sanktuaryum lśniło oparcie wielkiego ołtarza, błyszczące ciepłym blaskiem starego złota: pod ażurowymi baldachimami masa postaci przedstawiała różne sceny pasyjne. Zdawało się, że między oparciem ołtarza i kratą, złoto strumieniami spływało wzdłuż murów, znacząc olśniewającemi liniami połączenia ciosanych kamieni. Pod zasłoną koronkowych łuków wznosiły się grobowce najstarszych królów Kastylii i wielkiego kardynała Mendoza.

Pomiędzy tabulaturami kolumn w cresteria[1] niema orkiestra gotyckich, z rozłożonemi skrzydłami aniołów, ubranych w sztywne dalmatyki, grała na lutniach, teorbanach i fletach. Między filarami stały posągi świętych biskupów tudzież różnych postaci historycznych i legendowych. Z jednej strony dobry altaqui[2] Abou-Walid dla swojej tolerancyi unieśmier-

  1. Wgłębienie dekoracyjne, które na pewnej wysokości zajmuje miejsce między przerwami kolumn naokoło sanktuaryum.
  2. Dr. prawa u Mahometan. W chwili, kiedy arcybiskup Bernardo, gwałcąc umowę Alfonsa VI, nielegalnie odebrał maurom wielki meczet w Toledo, alfaqui Abau-Walid odradzał swym współwyznawcom robienie krwawego powstania w celu dochodzenia swych praw. Następnie kiedy Alfons VI, dowiedziawszy się o zerwaniu słowa królewskiego, w przeciągu trzech dni powrócił z głębi Kastylii do Toleda, chcąc zabić arcybiskupa i królowę, wyszedł naprzeciwko króla, by go uspokoić, twierdząc, że pokój w kraju więcej jest wart niż odzyskanie budynku i w końcu w imieniu Maurów, ofiar niedotrzymania umowy, zdjął z króla zobowiązanie jego.