Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Katedra cz. 1.djvu/93

Ta strona została przepisana.

jedwabnej czapeczki, którą nosił przez całą zimę. Długa twarz, również bez najmniejszej zmarszczki, miała wyraz dziwnej obojętności; wąska broda była ostro zakończona, jak lanca; jego oczy bez wyrazu patrzyły z zimną, niepokojącą uporczywością. Był on, według jego własnego wyrażenia, prostym żołnierzem kościoła, który, zostawszy ongi sierżantem, nie awansował więcej.
W epoce, kiedy Gabryel wszedł do seminaryum, Don Antolin, przepędziwszy całą młodość w zakrystyi Kościoła przymasowskiego, w którym debiutował jako monaguillo[1], został nakoniec księdzem. Ze względu na gorącą, równie bezwzględną, jak niewyrozumowaną wiarę, na niezachwianą podległość Kościołowi, panowie z seminaryum popchnęli go naprzód pomimo absolutnego braku wykształcenia. Było to dziecko ziemi, urodzone na wsi, między górami w okolicach Toleda. Dla niego Kościół prymasowski był, po Sw. Piotrze w Rzymie, pierwszem mieszkaniem Boga na ziemi, a nauki religijne wydały mu się promieniem boskiej mądrości, promieniem, który, prawdę mówiąc, oślepiał, ale on go czcił z głębokim szacunkiem człowieka, który nic nie rozumie.
Posiadał pobożną i głęboką nieświadomość tak bardzo dawniej cenioną w kościele. Gdyby Srebrna Laska żył za dobrych czasów katolicyzmu, byłby, poświęciwszy się życiu duchownemu, kanonizowany, lub pełniłby rolę inkwizytora.

Niestety przyszedł na świat w wieku nieszczęsnym, kiedy wiara chwiała się, a Kościół nie mógł

  1. Mały mnich — dziecko chóru.