Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Katedra cz. 2.djvu/26

Ta strona została przepisana.

wraz z sobą wielkie tradycye hindusów, relikwie Persów i wiele rzeczy, zapożyczonych od tajemniczych Chin. Byłto Wschód, wchodzący do Europy, lecz nie jak za Dariusa i Xerxesa przez Grecyę, która, chcąc ocalić swoją wolność, odpychała go, ale przez drugi kraniec naszego kontynentu — Hiszpanię, niewolnicę królów-teologów i biskupów-wojowników, która z otwartemi rękami przyjmowała swych zaborców.
— W przeciągu dwóch lat zajęli to, do odebrania czego trzeba było siedmiu wieków. Nie był to zbrojny zabór, nie, było to tylko nowe społeczeństwo, zapuszczające wszędzie swe mocne korzenie. Zasada wolności sumienia, węgielny kamień prawdziwej wielkości narodów, była im drogą. W miastach, gdzie byli panami, stały kościoły chrzecijańskie i synagogi żydowskie. Meczet nie przeszkadzał innym świątyniom, znajdującym się w kraju; zajmował miejsce obok nich bez zazdrości i bez chęci panowania. Począwszy od VIII do XV-go wieku układa się i rozwija najpiękniejsza i najpotężniejsza cywilizacya, jaka powstała w Europie w wiekach średnich. Podczas, kiedy narody Północy zdziesiątkowały się przez ciągłe wojny religijne i postępowały, jak plemiona barbarzyńskie, ludność Hiszpanii wzrosła do trzydziestu milionów a w tej gromadzie ludzkiej mięszały się i działały wszystkie rasy i wszystkie wierzenia w swej nieskończonej różnorodności. Powstał stąd potężny ruch społeczny, przypominający nieco to, co widzimy obecnie w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Żyli tam pomięszani chrześcianie i muzułmanie, Ara-