Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Katedra cz. 2.djvu/28

Ta strona została przepisana.

w nędznych lepiankach, kiedy królowie i ich baronowie rozkładali się na wierzchołkach skał w swych ponurych fortecach, kąsani przez robactwo, ubrani w rzadkie tkaniny, karmiąc się, jak ludzie przedhistoryczni — Arabowie hiszpańscy budowali przecudne alkazary i, jak wytworni mieszkańcy Romy starożytnej, zbierali się w łaźniach, by dzielić się wiadomościami w sprawach nauki i literatury. Kiedy jaki mnich północy uczuł potrzebę nauki, szedł do uniwersytetów arabskich, lub synagog żydowskich Hiszpanii, a królowie europejscy uważali się już za uzdrowionych, jeśli za złoto byli w stanie zdobyć lekarza hiszpańskiego.
— Później nieco, kiedy element miejscowy zaczął powoli odsuwać się od zdobywców i potworzyły się małe narodowości chrześciańskie, Arabowie i starzy Hiszpanie, jeśli wogóle możliwem jest postawienie granicy ras po takiem mieszaniu się krwi, zaczęli toczyć walki rycerskie, lecz, nie tępiąc się po zwycięstwie, świadczyli sobie wzajemny szacunek, zawierali na długie lata pokój, jakgdyby chcieli opóźnić chwilę ostatecznego rozłączenia, a nawet wiązali się niejednokrotnie we wspólnej pracy.
— Rząd wolności panował wówczas w Stanach chrześciańskich Hiszpanii, posiadającej o wiele wcześniej swych Kortezów, niż inne kraje Europy; miasta hiszpańskie miały samorząd, same prowadziły swój budżet, radząc się króla tylko, jako wodza wojennego. Miasta te — były to małe respubliki, mające swych urzędników wybieralnych. Milicya była ideałem armii demokratycznej. Kościół chrześcijański wszedł w naród i żył w zgodzie z różne-