Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Katedra cz. 2.djvu/39

Ta strona została przepisana.

kalny wnieśli do nas także cudzoziemcy. Filip V pragnął znieść Inkwizycyę i położyć koniec wojnie morskiej, prowadzonej z narodami’muzułmańskimi, wojnie, która, trwając tysiąc lat wyludniła zupełnie brzegi morza Śródziemnego. Lecz mieszkańcy kraju oparli się wszystkim reformom kolonistów i pierwszy Burbon musiał wyrzec się swych zamiarów, widząc, że korona jego jest w niebezpieczeństwie. Nieco później jego spadkobiercy, czując, że wrośli już mocniej w grunt Hiszpanii, ośmielili się prowadzić dalej jego dzieło. Karol III, chcąc ucywilizować królestwo, uważał za konieczne położyć rękę na Kościół, ograniczając jego przywileje i dochody; zaczął troszczyć się o rzeczy ziemskie, zapominając o niebieskich. I zobaczono to, na co patrzymy obecnie, ilekroć rząd wtrąci się do interesów duchowieństwa. Biskupi zaprotestowali, skarżąc się w swych pastorałach i listach „na prześladowania, jakie ponosi biedny kościół, wyzuty z dóbr, znieważony w osobie swych przedstawicieli, pogwałcony w swych przywilejach”. Ale kraj się obudził i korzystał z jedynego kwitnącego okresu naszych czasów nowożytnych zanim przyszła reakcya.
— Europą rządzili wówczas królowie filozofowie, a jednym z nich Don Carlos. Echo rewolucyi angielskiej drżało jeszcze w powietrzu. Monarchowie pragnęli wzbudzać w poddanych nie strach, lecz miłość. Walczyli z ciemnotą mas, wprowadzając prawie siłą reformy.
— Wielokroć występki systemu monarchicznego są dziedziczne; człowiek o zdrowych zmysłach i dobrych chęciach może zostać kwadratowym głupcem.