Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Katedra cz. 2.djvu/41

Ta strona została przepisana.

pewno, że pójdzie do nieba lub do piekła; wierzy w to, bo tak go nauczyli; lecz nie robi żadnego wysiłku, by sobie zapewnić to, a nie tamto miejsce. Jest człowiekiem, który wypełnia praktyki religijne, lecz o nich nie myśli. Nie jest ani bezwyznaniowcem ani wierzącym: przyjmuje to, co jest przyjęte i żyje niby w somnambulizmie umysłowym. Jeśli przypadkiem rozum jego oświeci się na chwilę i spojrzy na rzeczy krytycznie, gasi w tej chwili krytykę przez tchórzostwo. Inkwizycya istnieje jeszcze między nami: przestaliśmy bać się stosu, ale boimy się tego „co o nas powiedzą”. Nowożytny trybunał inkwizycyjny to społeczeństwo — wieczny odszczepieniec wszystkiego, co jest nowe. Z chwilą, kiedy jednostka opuszcza utartą drogę, tę pospolitą banalność, ściąga na siebie głuchy gniew gromady i podlega okrutnej karze. Jeśli jest biedna, skazują ją na głód, odbierając środki utrzymania; jeśli położenie jej jest niezależne, tworzą naokoło pustkę, która jest także pewnego rodzaju paleniem in effigie[1]. Należy być koniecznie przykładnym, szanującym to, co uświęcił zwyczaj i dlatego nie zrodzi się między nami żadna nowa idea, nie zjawi się swobodna myśl, gdy uczeni nawet zachowują dla siebie wyniki swych badań, w życiu codziennem zaś poddają się tym samym zwyczajom i przesądom, co i wszyscy głupcy.

— Dopóki trwać będzie podobny stan rzeczy, praca rewolucyjna u nas nie przyniesie żadnego po-

  1. Palenie lub wieszanie portretu, wogóle wyobrażenia człowieka nieobecnego.