Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Katedra cz. 2.djvu/47

Ta strona została przepisana.

znam jej! Postęp ludzkości może nas uzdrowić. Wszystkie narody przeszły przez te same stopnie rozwoju: najpierw rządził miecz, potem wiara, w końcu nauka. Nami rządzili wojownicy i księża, ale zatrzymaliśmy się na progu życia nowożytnego bez siły i bez woli — nie ujęliśmy dłonią nauki, jedynej przewodniczki, zdolnej nas prowadzić. Stąd powstało nasze smutne położenie. Dziś nauka weszła wszędzie: do rolnictwa, przemysłu, sztuk pięknych, rzemiosł, administracyi, szkół, do całego dobrobytu narodowego, nawet do wojny. Jedna tylko Hiszpania nie korzysta ze światła nauki, z trudnością otrzymując jedynie jej blade, chłodne, słabe odbicie, które przychodzi do nas z zagranicy. Gorączka wiary wyniszczyła nasze siły. Jesteśmy, jak dotknięci ciężką chorobą w wieku młodzieńczym, ludzie, którzy na zawsze pozostają anemiczni, niezdolni do nabrania sił, skazani są też na starość przedwczesną.
— Oh! nauka! — powiedział Srebrna-Laska, zwracając się w stronę swego mieszkania. — Znam to. O niej śpiewają ciągle nieprzyjaciele kościoła. Najlepsza ze wszystkich nauk, to miłość Boga i dzieł Jego. Dobranoc.
— Dobranoc, Don Antolinie!




VII.

Od tego dnia Gabryel unikał zebrań w Klasztorze. Żałował swej śmiałości i nie chciał już prowadzić sporów z Don Antolinem... Myślał o niebezpie-