swych dochodów. Przelewa ono tam z naszego budżetu czterdzieści jeden milonów, a ta cyfra, która wydaje mi się dziś śmiesznie małą, jest olbrzymią w kraju, który daje zaledwie dziewięć milionów na oświatę i jeden milion na dobroczynność publiczną.
— Żeby zachować dobre stosunki z Bogiem Hiszpanie wydają pięć razy więcej, niż na naukę czytania. W dodatku cyfra czterdziestu jeden milionów jest wystawiona tylko dla zamydlenia oczu ludzkich; gdyż trzeba tu jeszcze wziąć pod uwagę najrozmaitsze zapomogi i pensye. Kościół w ministeryum spraw wewnętrznych ma swoje konto na misye cudzoziemskie; w ministeryum wojny i marynarki na kapelanów wojskowych; to samo dzieje się w ministeryum oświaty i sprawiedliwości. Ma swoje konto, ażeby podtrzymywać przepych pontyfikatu rzymskiego, więc my płacimy mu ambasadora; bierze na reperacyę kościołów, na biblioteki biskupie na kolonizacyę Fernando-Poo, na nieprzewidziane wypadki; doprawdy nie wiem już wielu tych tytułów dodatkowych... Trzeba zresztą określić ściśle sumę, jaką naród hiszpański płaci dobrowolnie Kościołowi: Bulla na świętą wojnę produkuje przeszło dwa i pół miliona rocznie; a pomoc dawana osobiście przez wiernych, a dochody, które ciągną zakony religijne z świętego ministeryum, to jest także dobry kąsek; dalej zapomogi, dawane przez rady miejskie i radę główną, dochodzą również do sum znacznych... Zaprawdę Kościół, mówiący bez przerwy o swej nędzy, dostaje od państwa, od instytncyi i osób prywatnych, przeszło trzysta milionów rocznie, to jest prawie dwa razy tyle, co kosztuje
Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Katedra cz. 2.djvu/63
Ta strona została przepisana.