Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Kwiat majowy.djvu/110

Ta strona została przepisana.

Intrygowało wszystkich, jak się zachowa Tonet otrzymawszy podobną wiadomość. Marynarz był w gruncie rzeczy dobrym chłopakiem! Odpowiedź jego była wielką niespodzianką dla ciekawych. Wszystko co się stało uznał za właściwe. Niewątpliwie dłuższa nieobecność oraz podróże były bliższą przyczyną tej zmiany, która w nim zaszła. Wydawało mu się teraz rzeczą naturalną, że Dolores, nie mając „oparcia“, zdecydowała się wyjść za mąż. Skoroby zaś miała wyjść za kogoś innego, lepiej się stało, jak mówił, że może mieć tak dobrego męża jak mój brat.
Nietylko jednak listy marynarza znamionujące rozsądek budziły szacunek dla niego tych, którzy go znali. Bardziej jeszcze zdumiewała wszystkich postawa przystojnego młodzieńca, skoro się zjawił w Cabanal z workiem na plecach i z garścią otrzymanych w chwili zwolnienia ze służby pesetów, które wydawał z całą godnością.
Pozdrowił Dolores jak siostrę. Bo i cóż do djabła? Czyż się nie miały dotychczas zatrzeć wspomnienia? Zresztą miał przecie inne, nowe wspomnienia ze swoich podróży. Nie dbał teraz wcale ani o Dolores, ani o brata. Myślał jedynie o zdobytej po powrocie do domu popularności.
Sąsiedzi nieraz całe noce spędzali nad otwartem niebem, siedząc na krzesełkach lub poprostu na ziemi przed drzwiami byłego domu wuja Pael-