wiarni i tam przy kawie zagrać w domino, wreszcie odżywiać się należycie i mieć jeszcze możność włożenia lepszej wełnianej koszuli. Drogo to ją kosztowało, postarzała się bowiem bardzo, nie mając jeszcze nawet lat trzydziestu. Była jednak dumną, że miała najprzystojniejszego męża w calem Cabanal.
Kłopoty zbliżyły ich do drugiego małżeństwa, któremu się wiodło coraz pomyślniej. Powodziło się Proboszczowi, gdy oni tymczasem coraz bardziej staczali się na dół.
Nic bardziej naturalnego, jak to, że bracia muszą się wspomagać nawzajem w cięższych chwilach. Rosario również nie myślała inaczej. I choć z ciężkiem sercem, nieraz jednak przekraczała progi domu Dolores i nie sprzeciwiała się wcale, że i Tonet znowu zaczynał coraz bardziej się przyjaźnić z bratową. Bolało to ją, musiała jednak patrzeć na wszystko cierpliwie, Proboszcz, bowiem był jedynym żywicielem brata i jego żony w ciągu długich tygodni, gdy nie było ryby na sprzedaż, ani też sam włóczęga o sympatycznym wyglądzie nie zdołał zarobić niewielkiej jakiejś sumy za pośrednictwo w jakiejś sprawie, związanej z życiem portowem.
Musiała przyjść jednak chwila, gdy zmęczone udawaniem kobiety nie mogły już stłumić swej nienawiści.
Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Kwiat majowy.djvu/114
Ta strona została przepisana.