Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Kwiat majowy.djvu/147

Ta strona została przepisana.

Męki Pańskiej o dziwacznych figurach. Niespokojne, gburowate, napastnicze, okryte szalami w kratki i z chusteczkami na głowach, nasuniętemi niemal na oczy, handlarki ryb, rozpychały się energicznie łokciami, aby się przedostać w pierwsze szeregi widzów.
Rosario znajdowała się również wśród starszych handlarek, pomagając sobie kolanami i łokciami, aby jej nie zepchnięto z chodnika, z którego mogła doskonale widzieć wszystko.
Mówiła z uniesieniem o swoim mężu. Czy widzą go towarzyszki?... Niechże kto wskaże wśród mieszkańców Cabanal choć jednego tak przystojnego żyda, jak Tonet. Nie zdradzała się jednak, biedna, z tem, że dotychczas czuje jeszcze, jak ją pali twarz spoliczkowana przez brutalnego męża w wigilję uroczystości, podczas gdy mu pomagała przygotowywać ubranie.
Nagle ktoś ciężki i silny popchnął ją gwałtownie i stanął przed nią. Spojrzała, co za śmiałek pragnął w ten sposób zdobyć sobie miejsce. Któż to tak się rozpycha?... Oniemiała z oburzenia. Miejsce to zdobyła dla siebie Dolores, która tu się wtłoczyła z Pascualetem na ręku. Jak zwykle miała minę królowej i z pogardliwem wysunięciem dolnej wargi spoglądała na wszystkie inne kobiety mniej piękne od niej. Kwoka nadęta!... Czyż warta jest tego aby na nią zwracano uwagę?