mógł liczyć na inne wpływy, jak tylko pochodzące ze sprzedaży poszczególnych numerów. Ponieważ nieznaczne te wpływy nie mogły pokryć licznych wydatków, straciłem więc cały swój skromny majątek odziedziczony po rodzicach, aż wreszcie wpadłem niemal w nędzę. Aby utrzymać dziennik, poświęcałem nieraz ostatnie środki utrzymania własnej rodziny, udając jednocześnie przed nią dostatek, jak gdyby nic się nie zmieniło na gorsze.
Na domiar wszystkiego, mój pełen odwagi romantyzm republikański przyczyniał się do tego, że prawie co miesiąc wytaczano mi procesy a nawet więziono. Z chwilą, w której wracano mi wolność, stawałem znowu wobec beznadziejnej i bolesnej walki z niedostatkiem materjalnym. W rzeczywistości więc czas spędzony w więzieniu, był mi w tym okresie mego życia raczej wytchnieniem i wypoczynkiem.
Nie mogąc należycie wynagradzać współpracowników redakcyjnych, nie miałem śmiałości wymagać od nich zbyt wielkiego nakładu pracy. Towarzysze moi o młodzieńczym zapale, pisali co chcieli i kiedy chcieli. Musiałem więc w łożyć na swoje barki cały ciężar pracy wymaganej przy układzie dziennika i zapełniałem prawie wszystkie szpalty, począwszy od politycznego artykułu naczelnego, utyskującego na prześladowania
Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Kwiat majowy.djvu/20
Ta strona została przepisana.