Czyni tak jakgdyby nie był wcale ojcem. Dowiedziała się o tem, że również i jej wnuczka Pascualeta zabierają na Kwiat majowy jako kota, aby się przyzwyczajał do morza. Czy to możliwe? Więc jakże to? Dziecko ośmioletnie, które mogłoby jeszcze się trzymać spódnicy matczynej, albo się bawić w norze swej babki, ma wyruszyć z mężczyznami, narażając się na trudy i niewiadomo jakie niebezpieczeństwa?...
Stanowczo się sprzeciwiała. Nie należy chłopca tak męczyć. Ponieważ zaś matka milczy a ojciec ma dzikie zachcianki, ona jako babcia musi wmieszać się w sprawę, musi przeszkodzić popełnieniu tej zbrodni.
— Chodź, Pascualet, babcia cię woła!
Djabelski jednak chłopak odziany w nowe żółte ubranko flanelowe, bosy, jak wymagało jego zajęcie, z pasem szerokim sięgającym piersi, w berecie czarnym nasuniętym na ucho, w bluzie nadętej jak kula, chodził dumnie naśladując starego wuja Batiste i robił miny do swej babci niezadowolony z obrazy jakiej doznał z jej strony, skoro mogła żądać pozostawienia go na lądzie.
Nie, za nic nie poszedłby do babcinej traktjerni. Babcia i sama będzie mogła zjadać swe podwieczorki. On jest mężczyzną i wyruszy na morze wraz z drugim kotem na Kwiecie majowym.
Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Kwiat majowy.djvu/226
Ta strona została przepisana.