Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Kwiat majowy.djvu/251

Ta strona została przepisana.

Bo i czemuż nie mogłoby być prawdą to co mówi Rosario?... Tonet był przecież narzeczonym Dolores. Wówczas nawet przez niego poznał obecną swą żonę. W okresie narzeczeństwa Tonet i Dolores widywali się często, rozmawiali godzinami całemi, podobali się sobie nawzajem... Chryste! A on nic nie podejrzewał, nie spodziewał się wcale hańby... Jakże muszą się śmiać teraz z niego wszyscy!
Deptał piasek z wściekłością, zaciskając pięści i klnąc tak strasznie, jak to mu się zdarzało jedynie podczas burzy.
A jednak nie; to niemożliwe. Jakżeby się śmiały złe języki, widząc, że doprowadza go do wściekłości to wszystko, co mówią i czemu tak łatwo wierzy, jak młody chłopak! Bo i cóż powiedziała Rosario? Nic nowego. Przecież w ten sam sposób dokuczali mu jego przyjaciele... Rybacy jednak czynili to jedynie dla żartu, aby się pośmiać, gdy tymczasem Rosario mówiła to wszystko ze złośliwym zamiarem zakłócenia spokoju w małżeństwie. Kłamie, nic więcej. Czyż Dolores mogłaby go zdradzić?... Taka dobra żona... i matka Pascualeta, którego tak kocha!...
Nie, to niemożliwe. I aby jeszcze bardziej siebie przekonać i oddalić od siebie męczącą go trwogę, zaczął chodzić stawiając szybsze kroki