Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Kwiat majowy.djvu/291

Ta strona została przepisana.

rzu, gdy tak być musi. Dobrze mówi przysłowie: Lepiej sprawić krabom uciechę, niż trudzić na pogrzebie klechę. Więcej odwagi, do djabła! Poprzywiązywać się zaraz! Chwilowo nic na barce nie trzeba robić. Przedewszystkiem należy się uchronić przed zdradliwemi falami!
Wuj Batiste i inni dwaj marynarze uwiązali się dokoła masztu. Pascualeta zaś przywiązał mocno do kółka na tylnej części pokładu Tonet. Sam natomiast widząc, że brat z całym spokojem siedzi przy sterze i ani myśli się uwiązywać, postanowił pójść za jego przykładem. Usiadł więc tylko tak, aby mógł się trzymać rękami za burtę.
Ponure milczenie zapanowało na pokładzie Kwiatu majowego Szalejące morze rozkołysało również znajdujące się w tem miejscu wodorośle i piana przybrała barwę brudno-żółtą. Wodorośle te niejednokrotnie uderzały biednych przemokłych marynarzy tak silnie, że przecinały skórę.
W chwilach, gdy fala podnosiła barkę tak wysoko, iż się zdawało, że leci w powietrzu, Proboszcz dostrzegał na zasnutym mgłą horyzoncie inne barki Cabanal bez żagla, pędzone przez wicher w kierunku portu, do którego wejście teraz było bardziej niebezpieczne niż przebywanie wśród burzy na morzu.
Mąż Dolores zaczął doznawać wyrzutów sumienia. Wydało mu się, że się budzi z ciężkiego