Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Kwiat majowy.djvu/31

Ta strona została przepisana.

śmiechu podobne do gdakania kur, skoro którejś z tych zaperzonych kobiet udało się wyrazić w sposób zdolny poruszyć nawet słuchaczki o bardzo wyrobionym smaku wśród tego rodzaju wymiany zdań.
Zbyt długie zatrzymywanie wagi przez opieszałych handlarzy pieczywa doprowadzało je do wściekłości. Grad przekleństw posypał się na głowy młodzieńców, którzy również i ze swej strony nie szczędzili słów odpowiedzi. Obie partje nie przebierały w wyrażeniach, którym towarzyszyły przyjazne uśmiechy jednomyślnych. Najbardziej potworne wyrazy określające dobitnie cechy odrębności płci były wypowiadane z całym spokojem.
Wśród tego zgiełkliwego, wybuchającego co chwila śmiechem i klnącego tłumu znajdowała się również Dolores zwana Proboszczową. Będąc przystojną i lepiej ubraną niż inne zwracała na siebie powszechną uwagę. Mając założone w tył ręce opierała się niedbale o filar, co jeszcze bardziej uwydatniało falującą młodą i pełną jej pierś. Na twarzy jej malował się uśmiech zadowolenia, nie uszło bowiem jej uwagi to, że mężczyźni niemal wzroku nie odrywali od jej żółtych trzewików i pięknych łydek w czerwonych pończochach. Jasne bujne włosy okalające smagłą jej twarz o niezbyt wielkiem czole, czyniły wrażenie