Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Kwiat majowy.djvu/56

Ta strona została przepisana.

przykładne małżeństwa. A że byłam narzeczoną Toneta, zanim wyszłam zamąż za jego brata, to i cóż z tego? Czy to miałoby być czemś niesłychanem? Jakże mię mogą tak oczerniać?... Powtarzam jeszcze raz, że pragnę tylko świętego spokoju. Ale jakże to miałabym odstręczać kogoś od siebie? O, nie! Zapewniam tylko, że jeżeli dotychczas pozwoliłam sobie kiedy na poufałość z Tonetem, to teraz już się to nie powtórzy, aby ukrócić złe języki.
Babcia Picores była zadowolona. To się jej podobało. Grunt dobre serce!
— I cóż, Rosario, to ci wystarczy? Uściskajcież się teraz i wszystko skończone!
Krewniaczki ulegając wreszcie namowom również innych obecnych w kawiarni starych handlarek, uściskały się niechętnie nawet się nie podnosząc ze swoich krzesełek.
Ciotka tymczasem ciesząc się ze swego zwycięstwa, mówiła dalej:
— Czyż to nie głupota naprawdę, ażeby się kobiety kłóciły o mężczyznę? Jeszcze raz mówię: czyż brak na świecie mężczyzn? Najgorszy z nich chciałby oczywiście, aby się wykłócano o niego, każdy jest zarozumiały i dąży do tego, aby wypełniano tylko jego wolę.
Tymczasem zaś, przeciwnie, kobieta musi być energiczną. O tak! i bardzo nawet energicz-