cili od nich. O, już przecie napłakała się dosyć! Jest matką i ma zdrowe ręce, musi więc nakarmić płaczące swe dzieci.
Mąż nie zostawił jej innego majątku jak tylko ową barkę zdruzgotaną, w której znalazł śmierć swoją. Stojąc na brzegu gniła od wody deszczowej, która się przedostawała do jej wnętrza przez uszkodzony wierzch, to znowuż rozsychała się od upałów, służąc jedynie za schronisko dla całych rojów moskitów.
Tona układała pewien plan. Barka mogła jej się przydać. Grób ojca rodziny da utrzymanie jej i jej dzieciom.
Kuzyn nieboszczyka, Mariano, stary kawaler, uchodzący za bogacza, okazywał pewną życzliwość dla dzieci Pascualo i to właśnie było powodem, że mimo swego skąpstwa pomógł wdowie w urzeczywistnieniu jej zamiarów.
Po środku jednego z boków barki wypiłowano otwór, czyniąc w ten sposób drzwi, w nich zaś niewielką ladę, za którą ustawiono w głębi beczki z alkoholem zwykłym, jałowcówką i winem. Pokład usunięto zupełnie, przykryto zaś barkę dachem z osmolonych desek, co dawało możność większej swobody ruchów w owem schronisku. Przód oraz tył barki przegrodzono resztkami desek i zamieniono na dwie kajutki, z których jedna była odtąd sypialnią wdowy, druga zaś jej dzieci.
Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Kwiat majowy.djvu/70
Ta strona została przepisana.