Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Kwiat majowy.djvu/95

Ta strona została przepisana.
III.

Mijały lata, życie jednak rodziny zamieszkującej barkę zamienioną w traktjernię, płynęło jednostajnie.
Proboszcz był już prawdziwym marynarzem, silnym, powolnym i zahartowanym wśród niebezpieczeństw. Z „kota“ stał się najbardziej zaufania godnym członkiem załogi barki wuja Borrasca. Zaoszczędzone cztery czy pięć duros miesięcznie, składał zazwyczaj matce na przechowanie.
Tonet nie miał żadnego zajęcia. Tona walczyła napróżno z jego usposobieniem. Po kilku bowiem dniach rzucał wszelką pracę, którą znajdowała dla niego. W ciągu tygodnia był w nauce u szewca. Przez dwa miesiące z górą pełnił obowiązki „kota“ na barce wuja Borrasca, który jednak w żaden sposób nie mógł nakłonić go do posłuszeństwa, mimo nieustannego bicia, aż do zmęczenia. Potem zdecydował się zostać bednarzem, uważając, że jest to zajęcie jedno z najpewniejszych, mistrz jego jednak nie omieszkał go wyrzucić. Wreszcie w siedemnastym roku ży-