omierzić; nienawidzę mężczyzn, jestem ich wrogiem: unikają mnie wszyscy.
Ale marynarz uśmiechał się w dalszym ciągu ironicznie.
— Kłamstwo! — powtarzał. — Kłamstwo! Nie zadawaj sobie trudu, bo mnie i tak nie przekonasz.
Freya powstała, jakby jej sił nagle przybyło. Spojrzała mu twarzą w twarz. Na widok okrwawionej skroni znowu Ferraguta ogarnęły wyrzuty sumienia. Ślad uderzenia sięgał aż do oka, które teraz zaczerwieniło się i obrzmiało.
— Słuchaj, Ulisesie: nie znasz mego istotnego życia. Tak, kłamałam ci dotychczas, zawszem kłamała: gdyśmy byli szczęśliwi z sobą, umiałam unikać odpowiedzi na twe pytania. Chciałam ukryć przed tobą dawne swe życie... i zapomnieć o niem! Teraz muszę ci powiedzieć prawdę, całą nagą prawdę, jakgdyby na spowiedzi przed śmiercią. Może gdy poznasz ją, nie będziesz tak okrutny.
Ale Ulises nie chciał słuchać i zgóry już zapowiadał, że nie uwierzy niczemu.
— Kłamstwo! Znowu kłamstwo! Kiedyż nareszcie skończysz zmyślać!
Jakby nie słysząc, co mówi, ciągnęła dalej:
— Nie jestem Niemką, nie nazywam się Freya Talberg. To moje imię przybrane, pseudonim, jaki noszę, odkąd zaczęłam „służyć“. Talberg był to profesor, któremu towarzyszyłam w podróży w Andy; nie był on zresztą moim mężem... Moje prawdziwe imię jest Beatrycze... Matka moja była Włoszką; ojciec mój rodem był z Tryjestu; pochodził on z rodziny włoskiej, ale sam był Austrjakiem... Oba cesarstwa niemieckie czcił i wielbił jak zaślepieniec. Zdawało mu się, że tylko narody północy są stróżami wszech cnót.
„Był on wynalazcą czarodziejskich kombinacyj, marzył wciąż o olbrzymich przedsięwzięciach finansowych. Cale życie upłynęło mu na żebraniu kapitałów w wielkich bankach, na wystawaniu po przedpokojach ministerialnych. Ustawicznie
Strona:Vicente Blasco Ibáñez - Mare nostrum.djvu/251
Ta strona została przepisana.